Chciałbym podsumować to wszystko, co ma miejsce podczas sprawowania Eucharystii, przykładem wziętym z życia. Wyobraźmy sobie dużą rodzinę, w której najstarszy syn nad wyraz podziwia i kocha swego ojca. Chce podarować mu cenny prezent na urodziny. Jednak przed wręczeniem daru prosi w tajemnicy swoich braci i siostry, żeby podpisali się na nim. Prezent trafia więc w ręce ojca jako znak miłości wszystkich bez wyjątku jego dzieci, chociaż w rzeczywistości tylko jedno z nich za niego zapłaciło.
Coś podobnego dzieje się w Ofierze eucharystycznej. Jezus bezgranicznie podziwia i kocha Ojca niebieskiego. Chce każdego dnia, aż do skończenia świata, ofiarowywać Mu najcenniejszy dar, jaki można sobie wyobrazić – dar z własnego życia. We Mszy Świętej zaprasza nas, swoich braci i siostry, do złożenia podpisu na tym darze, tak że trafia on do Boga Ojca jako wspólny dar wszystkich Jego dzieci, chociaż tylko Jedno z nich za niego zapłaciło. I to ogromną cenę!
Tym podpisem wszystkich jest uroczyste „Amen”, które zgromadzony lud wygłasza lub śpiewa na koniec doksologii: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, tobie, Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków. AMEN!”.
Wiemy, że podpis złożony na zobowiązaniu nakłada obowiązki na tych, którzy go złożyli. A to znaczy, że wychodząc ze Mszy my także mamy czynić nasze życie darem miłości dla Ojca, mając na względzie dobro naszych braci i sióstr. Jak już powiedzielibyśmy, mamy nie tylko celebrować Eucharystię, ale także sami stawać się Eucharystią. Oby Bóg nam w tym dopomógł!
0 komentarzy